Trener Etykiety
i Protokołu Dyplomatycznego
Zbigniew J. Zieliński studioz@gazeta.pl

Gdzie są doradcy naszych prominentów?

2014-11-16 10:18:58, komentarzy: 0

      Przyznam, że ucieszyło mnie objęcie fotela premiera przez Ewę Kopacz.

Kobieta u steru rządu, a w nim samym znalazło się jeszcze kilka pań.

Z uwagą śledziłem pierwsze poczynania pani premier, i z żalem muszę przyznać,

że się rozczarowałem.

      Wizyta w Berlinie – dobry kierunek, ale przebieg, a raczej jej poczatek fatalny.

Nasza „prime minister” wykazała się absolutnym brakiem wiedzy związanej

z oprawą protokolarną wizyty zagranicznej. I nie byłoby w tym zdarzeniu nic

dziwnego, gdyby dla Ewy Kopacz było to pierwsze wejście w wielką politykę.

Przypomnę, że zawodowym politykiem jest od blisko 8. lat (2007-2011 mnister

zdrowia, 2011-2014 marszałek Sejmu).

      Co spowodowało, że pani premier się pogubiła? Można zpytać: gdzie są i za co biorą pieniądze doradcy naszych prominentów? Jaki wkład w przygotowanie wizyty

miał Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jacek Cichocki? Panu ministrowi podlega m.in. Departament Spraw Zagranicznych, który odpowiada za merytoryczne i organizacyjne przygotowanie i obsługę międzynarodowych wizyt oraz spotkań Prezesa Rady Ministrów. Na dodatek jednym z wielu doradców premiera jest

prof. Władysław Bartoszewski, z doswiadczenia którego też można było skorzystać.

Wreszcie jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w którym to dyrektor Protokołu

Dyplomatycznego odpowiedzialny jest za przygotowanie wizyt zagranicznych

(„tu” i „tam”) najważniejszych osobistości (prezydenta RP, premiera, marszałków,

ministrów).

      Faux pas pani premier można wytłumaczyć na kilka sposobów:

  • żaden z doradców nie udzielił stosownych informacji,

  • pani premier uznała, że poradzi sobie sama,

  • nieodpowiednie obuwie na dywanie („w szpilkach na Giewont?) odwróciło uwagę od biegu wydarzeń.

A wystarczyło podejrzeć jak wygląda ceremonia powitalna w trakcie wizyty zagranicznej – gospodarz spotkania towarzyszy gościowi mając go po swojej prawej stronie, ale przed podejściem do kompanii honorowej gospodarz zamienia się miejscami z gościem, aby ten mógł być bliżej żołnierzy i odebrać honory.

      Wizyta w Brukseli też pozostawiła niesmak. Korzystanie z pomocy tłumacza przy tłumaczeniu konsekutywnym (tłumacz stoi obok mówcy i bezpośrednio tłumaczy na język obcy) wymaga od mówcy przestrzegania przerw dla sprawnego przekazu.

I znów pani premier nie wykazała się znajomością zagadnienia, podobnie jak doradcy, z których żaden nie przewidzał takiego rozwoju wydarzeń.

      Doradcy zawiedli także przed konferencją prasową premier Ewy Kopacz, po sławetnej konferencji Radosława Sikorskiego. Nikt nie przestrzegł pani premier przed publicznym zruganiem marszałka Sejmu (wg precedencji jest to druga osoba

w państwie!).

A może nasza „prime minister” po raz kolejny uznała, że nie potrzebuje niczyjej rady?

      Szczyt Azja-Europa w Mediolanie– tu nie popisał się Grzegorz Schetyna, nowy szef polskiej dyplomacji, przygotowujący tą wizytę.

Jeszcze na kilka dni przed wizytą, pan minister zapewniał o udziale strony polskiej

w tej ważnej dla Europy i Ukrainy rozmowie.

W drugim dniu obrad szczytu, kiedy najważniejsi przywódcy rozmawiali o Ukrainie,

polska premier rozmawiała z Wietnamczykami...

« powrót

Dodaj nowy komentarz

                            Pierwsza Dama może być tylko jedna!


    Corazczęściej w mediach spotykamy się ze zwrotem "pierwsza dama RP", niekoniecznie adresowanym do żony głowy państwa-urzędującego prezydenta.
Wiele pojęć z protokołu dyplomatycznego funkcjonuje dziś w języku potocznym, jak np. ambasador.
Słyszymy o „ambasadorze (polskiej) kultury, sportu”, a ostatnio pojawiają się (bez umiaru!) ambasadorzy różnych marek, akcji itp.
Podobnie rzecz ma się z tytułem Pierwsza Dama. Mówi się o „pierwszej damie (polskiej) piosenki, filmu, awiacji,”. I w zasadzie można się z tymi odniesieniami zgodzić, jako że wyróżniają jedną wybitną postać w danej dziedzinie. Nie można natomiast zgodzić się co do powielania zwrotu „pierwsza dama RP” wobec każdej kobiety związanej z politycznym establishmentem.
  Tygodnik „Polityka” w relacji z gali wręczania Paszportów POLITYKI podpisuje jedno ze zdjęć: „Pierwsze Damy RP”. Zdjęcie przedstawia m.in. Annę Komorowską (Pani Prezydentowa), Ewę Kopacz (Pani Marszałek Sejmu) i Hannę Gronkiewicz-Waltz (Pani Prezydent Warszawy).
Pierwszą Damą jest oczywiście Pani Prezydentowa. Pozostałe panie, choć pełnią ważne funkcje, pierwszymi damami RP już nie są. Można by ewentualnie określić je kolejno mianem; pierwsza dama Sejmu RP, pierwsza dama warszawskiego Ratusza.
    Portal „Gazeta.pl”też się w tej kwestii rozpędził, komentując wypowiedź pani poseł Beaty Kempy
w sprawie listu do żony premiera. Z redakcyjnego komentarza wynika, jakoby poseł Kempa adresowała (ten konkretny) list do Pierwszej Damy RP.
Takie praktyki dowodzą braku znajomości podstaw protokołu dyplomatycznego przez dziennikarzy. Może warto od czasu do czasu odświeżyć znajomość tych zagadnień?
    Pierwsza Dama to honorowy tytuł przysługujący kobiecie związanej oficjalnie z mężczyzną będącym głową państwa, prezydentem, ale z monarchą już nie.
Zwyczajowo pierwszą damą jest żona prezydenta, jednak w przypadku wolnych związków funkcję tą przejmuje jego życiowa partnerka.
Warto w tym miejscu dodać, że gdy głową państwa jest kobieta, męskim odpowiednikiem pierwszej damy jest pierwszy dżentelmen.
    W różnych krajach funkcja pierwszej damy jest różnie sformalizowana, i zazwyczaj pani
prezydentowa pełni rolę reprezentacyjną. Choć wobec małżonki prezydenta nie ma prawnego wymogu by pokazywać się publicznie, to często jej obowiązki sprowadzają się do obejmowania honorowych patronatów różnego rodzaju uroczystościom i szczytnym inicjatywom.
Podczas składania wizyt oficjalnych głowa państwa wraz z pierwszą damą stanowią parę głównych gości. W trakcie rewizyty pierwsza dama towarzyszy głowie państwa tworząc parę gospodarzy.
    Tak jak jeden jest Prezydent RPPierwszy Obywatel RP, tak jedna jest
Pani Prezydentowa
Pierwsza Dama RP.


                                                                                                            Zbigniew J. Zieliński 
 
                                        „Krawat – męska rzecz”


    Formalny kod ubioru, zwany też klasycznym, to garnitur i biała koszula oraz dodatki.
Jednym z najważniejszych i najbardziej widocznych dodatków jest krawat, dlatego uważa się go za
nieodłączny element eleganckiego mężczyzny.
    Krawat (fr. cravate) – ozdoba męskiego lub damskiego stroju, będąca wąskim paskiem materiału wiązanym wokół szyi pod kołnierzykiem koszuli.
  Nie zawsze mamy świadomość, że tym kawałkiem kolorowego materiału można tak wiele zasygnalizować. Można, bo krawat – wbrew pozorom – ma duże znaczenie psychologiczne w odbiorze wizerunku. Np. politycy chętnie posługują się czerwienią we wszelkich jej wariantach –skojarzenie
z silnym, władczym charakterem.
    Jak już wspomniałem, krawat jest tylko dopełnieniem całości ubioru, ale to za jego
zasługą mężczyzna postrzegany jest jako dojrzały partner, podchodzący z szacunkiem
do okoliczności w jakich się znajduje.
    Nie lada sztuką jest dobór krawata, i nie wszyscy panowie sobie z tym radzą. Wizerunek eleganckiego mężczyzny w dobrze skrojonym garniturze i eleganckich butach możezepsuć źle dobrany krawat. Więc jeśli zawodzi własne wyczucie, można zawierzyć kobiecej intuicji – ta zazwyczaj jest trafna.
  Najczęściej popełnianym błędem jest powielanie wzoru i koloru krawata z resztą ubioru (zwłaszcza z koszulą) oraz – co zdarza się często – noszenie „na okrągło” tego samego egzemplarza. Powinien być też staranie zawiązany (węzeł!) i na odpowiednią długość (koniuszek na wysokości pasa).
  Najbezpieczniej jest tak dobierać elementy ubioru, by jedna rzecz była gładka a jedna wzorzysta. Tak więc do gładkiej koszuli możemy założyć wzorzysty krawat,
i odwrotnie. Można też posłużyć się (raczej swobodnym) kodem kolorystycznym – kolor krawata zgodny z kolorem koszuli. Oczywiście najwytworniejszy to ten z jedwabiu, ew. żakardowy.
  Warto przypomnieć, że czerń zarezerwowana jest wyłącznie na uroczystości pogrzebowe, i niestosowne jest noszenie czarnego krawata w innych okolicznościach
jak czyni to pan prezes Kaczyński – krawat nie jest symbolem żałoby!


                                                                                                        Zbigniew J. Zieliński 

Wyszukiwarka

Tworzenie stron WWW - Kreator stron internetowych