Przyznam, że ucieszyło mnie objęcie fotela premiera przez Ewę Kopacz.
Kobieta u steru rządu, a w nim samym znalazło się jeszcze kilka pań.
Z uwagą śledziłem pierwsze poczynania pani premier, i z żalem muszę przyznać,
że się rozczarowałem.
Wizyta w Berlinie – dobry kierunek, ale przebieg, a raczej jej poczatek fatalny.
Nasza „prime minister” wykazała się absolutnym brakiem wiedzy związanej
z oprawą protokolarną wizyty zagranicznej. I nie byłoby w tym zdarzeniu nic
dziwnego, gdyby dla Ewy Kopacz było to pierwsze wejście w wielką politykę.
Przypomnę, że zawodowym politykiem jest od blisko 8. lat (2007-2011 mnister
zdrowia, 2011-2014 marszałek Sejmu).
Co spowodowało, że pani premier się pogubiła? Można zpytać: gdzie są i za co biorą pieniądze doradcy naszych prominentów? Jaki wkład w przygotowanie wizyty
miał Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jacek Cichocki? Panu ministrowi podlega m.in. Departament Spraw Zagranicznych, który odpowiada za merytoryczne i organizacyjne przygotowanie i obsługę międzynarodowych wizyt oraz spotkań Prezesa Rady Ministrów. Na dodatek jednym z wielu doradców premiera jest
prof. Władysław Bartoszewski, z doswiadczenia którego też można było skorzystać.
Wreszcie jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w którym to dyrektor Protokołu
Dyplomatycznego odpowiedzialny jest za przygotowanie wizyt zagranicznych
(„tu” i „tam”) najważniejszych osobistości (prezydenta RP, premiera, marszałków,
ministrów).
Faux pas pani premier można wytłumaczyć na kilka sposobów:
żaden z doradców nie udzielił stosownych informacji,
pani premier uznała, że poradzi sobie sama,
nieodpowiednie obuwie na dywanie („w szpilkach na Giewont?) odwróciło uwagę od biegu wydarzeń.
A wystarczyło podejrzeć jak wygląda ceremonia powitalna w trakcie wizyty zagranicznej – gospodarz spotkania towarzyszy gościowi mając go po swojej prawej stronie, ale przed podejściem do kompanii honorowej gospodarz zamienia się miejscami z gościem, aby ten mógł być bliżej żołnierzy i odebrać honory.
Wizyta w Brukseli też pozostawiła niesmak. Korzystanie z pomocy tłumacza przy tłumaczeniu konsekutywnym (tłumacz stoi obok mówcy i bezpośrednio tłumaczy na język obcy) wymaga od mówcy przestrzegania przerw dla sprawnego przekazu.
I znów pani premier nie wykazała się znajomością zagadnienia, podobnie jak doradcy, z których żaden nie przewidzał takiego rozwoju wydarzeń.
Doradcy zawiedli także przed konferencją prasową premier Ewy Kopacz, po sławetnej konferencji Radosława Sikorskiego. Nikt nie przestrzegł pani premier przed publicznym zruganiem marszałka Sejmu (wg precedencji jest to druga osoba
w państwie!).
A może nasza „prime minister” po raz kolejny uznała, że nie potrzebuje niczyjej rady?
Szczyt Azja-Europa w Mediolanie– tu nie popisał się Grzegorz Schetyna, nowy szef polskiej dyplomacji, przygotowujący tą wizytę.
Jeszcze na kilka dni przed wizytą, pan minister zapewniał o udziale strony polskiej
w tej ważnej dla Europy i Ukrainy rozmowie.
W drugim dniu obrad szczytu, kiedy najważniejsi przywódcy rozmawiali o Ukrainie,
polska premier rozmawiała z Wietnamczykami...