"Gdzie jest generał?"
Odwołanie do tytułu kultowego filmu nie jest przypadkowe, choć prosi się tu
o formę liczby mnogiej. Bo tylu generałów, opuszczających w tak krótkim czasie polską armię, nie zanotowała chyba żadna inna armia. Wykształcenie i praktyczne przygotowanie sztabowca to długoletnia i kosztowna inwestycja, o czym nie zawsze pamiętają rządzący.
Kadra świetnie wyszkolonych, wysokich rangą oficerów powinna być hołubiona jak dobro narodowe, i wiedzą o tym zwierzchnicy sił zbrojnych we współczesnym Świecie. Tylko dlaczego zapomniał o tym nasz prezydent? Przecież to właśnie Prezydent RP jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. Andrzej Duda nie chce chyba wchodzić w konflikt z ministrem Obrony Narodowej, zapominając przy tym
o aspekcie dyplomatycznym całej sprawy.
Ostatnie doniesienia o wakatach attaché wojskowych (a. obrony) w kilku polskich ambasadach, sprowokowały prezydenta do nawiązania korespondencji (?) z szefem resortu obrony. A wydawałoby się, że naturalną reakcją głowy państwa będzie bezzwłoczne „zaproszenie” niepokornego ministra na rozmowę do Pałacu Prezydenckiego. Niestety podjęta przez obie strony korespondencja i „przerzucenie” tematu do Biura Bezpieczeństwa Narodowego tylko ujawniają decyzyjny bezwład.
O roli i znaczeniu attaché wojskowych w ambasadzie mówi się – z oczywistych
względów – niewiele, albo wcale. Tajemnicą poliszynela jest fakt zdobywania
w kraju przyjmującym istotnych informacji, mających bezpośredni lub pośredni związek z obronnością i bezpieczeństwem kraju wysyłającego.
W tym miejscu warto przypomnieć, że attaché to najniższy stopień dyplomatyczny,
jednak attaché wojskowy jest – w przeciwieństwie do attaché prasowego czy ekonomicznego – najważniejszym (po ambasadorze) dyplomatą na placówce dyplomatycznej, co jest zapisane w Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach
dyplomatycznych z 1961 roku. Choć konwencja dopuszcza do tej funkcji oficerów
od stopnia majora wzwyż, to najczęściej są to pułkownicy, rzadziej generałowie.
Żenującą w tej „wojskowej” przepychance była wypowiedź szefa dyplomacji polskiej, ministra Waszczykowskiego, odnoszącego się do wakatów na misjach dyplomatycznych, cyt.: „ … jak się spotkamyw Warszawie, to będziemy rozmawiać (…) o wysyłaniu ataszów, ambasadorów … (21.03. Fakty TVN).
Minister Spraw Zagranicznych powinien wiedzieć, że stopnia dyplomatycznego „attaché” nie odmienia się w żadnym przypadku, tak w liczbie pojedynczej jak
i mnogiej.
No cóż, żeby uprawiać prawdziwą dyplomację, trzeba być dyplomatą dosłownie
i w przenośni.
Zbigniew J. Zieliński